Pismo do sądu z 11.12.2009 z godziny 18:17 część 3 ostatnia i koniec pism jakby kto nie wiedział :P

Niestety-nie zgodzę się,że jest to cecha dzięki testosteronowi charakterystyczna dla mężczyzn.Kobietę traktuje się tak,ze ma zachwycac się na przykład pięknem kwiatów czy dzieckiem w wózku niż szukac doznań i przygody.Po prostu to jest cecha mojej osobowości,że jestem wulgarna oraz wylewna i nie chcę nawet tego zmienic.Z wiekiem mi to nie osłabnie a jedynie może się wzmocnic z czego się ciesze tyle,że na przyszłośc będę pamiętała o niestosowaniu gróźb karalnych bo widzę,że to co mówię jest odbierane jako możliwie realna groźba.Niestety-ludzie chcą zniszczyc to co inne(owszem,nie każdy człowiek ale przeważnie większośc społeczeństwa w Polsce).Wiem też,że nie każdy jest przeciwko mnie a każdego kto jest przeciwko mnie wyczuwam,ponieważ wiem co,jak i kiedy komu mówiłam więc to,że uznał to za groźbę jest w jego spostrzeżeniu reakcją obronną na moje słowa,które zostały odebrane jako atak.
Mój typ osobowości nie należy do cichych i nie zmienię tego jednak mogę jedynie zmienic postawę wobec tych osób,które się na mnie skarżą co jak na dzień dzisiejszy uczyniłam.Nie pokazuję się tez na korytarzu uczelni i wiem jedno-czy zostanę wydalona ze szkoły czy oddana do prokuratury czy też zawieszona,ponieważ zostałam poinformowana na temat tego,że otrzymałam juz i upomnienie oraz naganę tak więc nie ważne jakie będą tego konsekwencje-ja jestem tego w pełni świadoma.
Typ osobowości Krzyśka czy tej Anny W. oraz pozostałych osób po prostu mnie denerwował jednak nie z kazdym się kłócę.Żyjemy w wolnym kraju,gdzie kazdy może miec prawo wyboru drogi jaka sobie wybrał.Przeprosiłam oficjalnie osoby,które obrażałam na blogu i mogłabym to streścic w ten sposób,że napisałam tam,że ostracyzm społeczny,który po woli mnie dotyka może doprowadzic do konsensusu pomiędzy stronami sporu czyli mną a tymi osobami,do których już nie nie odzywam i dotrzymałąm słowa,że idę na ugodę.
Jest takie coś jak edukacja formalna,która polega na zdobywaniu wiedzy w szkole.Ale jest też edukacja nieformalna,która polega na tym,że człowiek kształci się na włąsne potrzeby poza szkołą.Ja jestem samoukiem.Socjologii czy też socjotechniki nie uczyłam się w szkole tylko wcześniej jeszcze zanim poszłam na studia wiedziałam co to jest oraz znałam fachowe pojęcia,których sobie nie wymyśliłam.
Jest też edukacja pozaformalna,która polega na kształtowaniu postaw społecznych na przykład angażowanie się w wolontariat i własnie ja nie mam zamiaru wykonywac tego typu prac na rzecz pomocy ludziom.
Wiem na jakim gruncie stoję i co chcę robic w życiu.
Jest taki utwór Techno.Jego autorzy to Enrico Di giorno oraz Dance Nation a utwór nazywa się „Feel what you feel”,co w języku angielskim znaczy „Odczuwać to co Ty”.Nie mam zamiaru byc osoba empatyczną jednak przeczuwam jaka spotka mnie kara za moje wypowiedzi oraz za to,że jestem jaka jestem tak więc ukrywanie przedemną prawdziwego wyroku po to aby mi nie działac na nerwy nie ma sensu.Zaakceptuję każdy i wszelakie ukrycie rozpoznam.
Słowa tego utworu oraz tłumaczenie tego brzmią:
„You can sail and cross the ocean
(Możesz przeżeglowac i przemierzyc ocean)
You can run around that hill
(Możesz obiec tamtą górkę)
You can SHOW YOUR EMOTION
(Możesz pokazac swoje emocje)
Don’t be afraid to say
(Nie bój się tego powiedziec)
You can run around in circles
(Możesz biegac sobie w kółko)
You can say,that you don’t care
(Możesz mówic,że Cię to nie obchodzi)
Tell me,what are you believin’
(Powedzi mi,w co wierzysz)
Don’t be afraid to say
(Nie bój się tego powiedziec)
You can run
(Możesz uciekac)
You can high
(Możesz wzbic się w górę)
I wanna feel what you can feel
(Chcę czuc to samo co Ty czujesz)…”
Tu można posłuchac tego utworu pod „listen now” oraz ściągnąc na mp3 pod „download”:

http://www.filestube.com/dbbd2a9cc31939c103e9/details.html

Tych słów jest jeszcze parę w tym utworze.Nie wiem czy te słowa mnie pogrążą czy też w czyms pomogą jednak wiem co mnie czeka.Czekając na ostateczną decyzję i nie wstydząc się moich emocji zaczęłam nosic ubranie wyrażające mnie,na której to bluzce pisze „SHOW YOUR EMOTION”,co oznacza”Pokaż swoje emocje”.
Zostałam poinformowana,że sprawa będzie tajna jednak ja i tak wyczuję sytuację dlatego nie warto ukrywac faktów.Są konkretne zarzuty wobec mnie i są dowody.Do winy się przyznałam od razu bez kłamstwa czy tłumaczenia się co tez się potwierdziło,że moja wersja jest zgodna z wersją jaką przedstawiły osoby,które wniosły na mnie skargę.
Pisząc te słowa jestem w pełni świadoma tego co tu piszę oraz jakie argumenty przytaczam.
Nie odzywam sie od tamtej pory odkąd poszłam na kompromis z grupą do osób,które złożyły na mnie skargę tak więc mają warunki do nauki.Jaką kolwiek decyzję podejmie komisja-zaakceptuję ją i nie odwołam się od niej.
Pozdrawiam
Florianna

Pismo do sądu z daty 11.12.2009 z godziny 18:17 część 2

„Poszukiwanie doznań (ang. Sensation Seeking) – pojęcie wprowadzone przez Marvina Zuckermana oznaczające poszukiwanie zróżnicowanych, nowych, złożonych i intensywnych wrażeń i doświadczeń oraz gotowość do podejmowania ryzyka fizycznego, społecznego, prawnego i finansowego w celu dostarczenia sobie tego typu doświadczeń.
Marvin Zuckerman (1979) wyróżnił 4 czynniki wchodzące w skład poszukiwania doznań:

  • poszukiwanie przygód i grozy (ang. thrill and adventure seeking) – chęć do podejmowania ryzykownych działań fizycznych takich jak sporty ekstremalne;
  • poszukiwanie przeżyć (ang. experience seeking) – poszukiwanie nowych bodźców w takich rodzajach aktywności jak nieplanowane podróże, szukanie towarzystwa ludzi wybitnych, sięganie po narkotyki;
  • rozhamowanie (ang. disinhibition) – skłonność do zachowań nieakceptowanych społecznie takich jak nadmierne picie alkoholu, przelotne związki seksualne, hazard, hulaszczy tryb życia;
  • podatność na nudę (ang. boredom susceptibility) – awersja do rutynowych zajęć.
    Z badań wynika, że poszukiwanie doznań jest silniej zaznaczone u mężczyzn, niż u kobiet oraz że słabnie z wiekiem. Daitzman i Zuckerman (1980) wykazali również, że osoby, które uzyskują wysokie wyniki w skali Rozhamowania mają wyższy poziom testosteronu, estradiolu i estronu, niż osoby, które uzyskują niskie wyniki w tej skali. Według Zuckermana osoby z tendencją do poszukiwania doznań mają stały, niski poziom aktywności układów katecholaminowych – CSA (ang. catecholamine systems activity) i poszukują bodźców, które zwiększają ich aktywność (mają wyższy optymalny poziom aktywności CSA). Osoby unikające silnych doznań mają natomiast podwyższony poziom CSA i zachowują się tak, aby jego poziom obniżyć.”
    Źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Poszukiwanie_dozna%C5%84

Pismo do sądu z daty 11.12.2009 z godziny 18:17 część 1

Wysoki Sądzie!!!
Tak jak mówiłam-piszę aktualny stan na dzień dzieiejszy jak wygląda sprawa z grupami a mną.Otóż tak-na moim blogu zamieściłam przeprosiny wobec osób,które obrażałam.Jak na dzień dzisiejszy nie odzywam się do osób,które wymieniałam w poprzednich listach tu chodzi o Annę W.,Krzysztof’a P.,Malwine G. oraz tych,którym przeszkadzało moje istnienie.
Nie zmienię się.Jedynie zmieniłam dyskryminująca postawę wobec tych osób,które złozyły na mnie skargę albowiem co prawda skarga była anonimowa i w imieniu całej grupy jednak wiem kto dokładnie ją na mnie złożył.Zgodnie z tym co powiedziałam,będąc świadoma konsekwencji tego czynu,za który jestem sądzona jestem gotowa ponieśc karę.Sęk w tym,że ludzie sądza mnie za zbytnią szczerośc do bólu,z racji tego,że jestem osobą szczerą i od razu przyznałam się do winy i czynów jakie mi zarzucano,zgodnie znając swoją sprawę.Co innego gdybym nie wiedziała o jaką sprawę choidzi oraz moja wersja nie pokrywała by sie z wersją grupy jednak wszystkie wypoiwiedzi dają całośc,że mówiłam prawdę co do moich czynów oraz przyznałam się do winy od razu bez wykrętów czy fantazji.Ludzie myślą sobie,że jestem osoba o wybujałej wyobraźni,która wymyśla sobie przyjaciół czy też sytuacje jednak wbrew pozorom jestem twardą realistką.
Mój typ osobowości jest typem extrawertyczki,który to potwierdzi każdy kto mnie zna osobiście i wie jaka ja jestem.Ja wiadomo:obdarzylismy samych siebie świadomie daną osobowością bo przecież introwertyk sam zachowuje dla siebie informacje nawet błache takie jak co jadł na obiad podczas gdy ja-przeciwieństwo introwertyka czyli extrawertyk-wykrzyczę od razu,że to co zjadłam było dobre czy też co jadłam i ile tego zjadłam i nie zachowam tego dla siebie bo już mam taki typ osobowości.Nie po to człowiek ma własną osobowośc by ja ukrywac.Jest wielu ludzi o róznym temperamencie oraz o różnych wadach i zaletach tego tak więc ja osobiście mogę jedynie zmienic moją postawę(podkreślam-postawę ale nie poglądy!!!)wobec osób,które mają mi najwięcej do zarzucenia.Rozumiem,że gdyby nie te groźby karalne to raczej groziłby mi niższy wymiar kary,jednak ja się nie boję konsekwencji.Jaką kolwiek decyzję w mojej sprawie sąd podejmie-nie będę się odwoływała.
Jestem ekstrawertyczką.Taka jest moja osobowośc i nie zamierzam nic zmienic w tym a jedynie co mogę zrobic to zmienic postawę wobec tych osób co też uczyniłam.Wiem,ze na podstawie jednego tygodnia sprawowania „na lepszej drodze” nie można ocenic mojej poprawy jednak jestem świadoma tego na czym ta komisja bazuje.Gdy podpisywałam akta sprawy,czyli pisma,które wysyłałam do Państwa,były to przeważnie moje wypowiedzi na temat tej sprawy.
Ekstrawertycy są osobami szukającymi doznań oraz wrażeń.Niestety przeważnie polskie społeczeństwo wymaga od kobiet aby były miłe i kulturalne oraz aby były ciche i spokojne a jeśli nawet szalały to po tym jak skończy im się szaleństwo to mają i tak zakładac rodziny bo w Polsce tak już jest,że taki a nie inny wizerunek kobiety jest mile widziany.Bardzo się czułam dotknięta gdy na Wikipedii przeczytałam definicję ogólnie przyjętą pojęcia „Szukanie doznań”.
Oto ona:

Pismo do sądu z daty 17.11.2009 z godziny 15:37 część 3

Pisali mi Państwo w mailu,że z wstępnych informacji nie ma szkoła WSZIF mi zamiar utrudniac nauki oraz mówili mi Państwo na naszej rozmowie,że mam bardzo dużą wiedzę.a zapytał się mnie ktoś co ja bym chciała robic w życiu,że traktowana jestem przez pracowników szkoły WSZIF jak osoba niespełna rozumu,która nie wie sama czego chce.
Jestem obserwatorką.Mam dosyc ludzi i ich problemów.Z każdej interakcji wyciągam wnioski mi potrzebne dla siebie.Jednak jestem także czytelniczką blogów innych osób,których nawet nie znam i do któych się nawet nie odzywam i one nie wiedzą nic o moim istnieniu.Prosze tylko przeczytac ten wpis na blogu u tej dziewczyny:
http://dlaciebie-odmamusi.blog.onet.pl/71-Zuzia-uratowala-mi-zycie,2,ID389733340,DA2009-08-26,n
Prosze o przeczytanie go do końca i przealalizowanie.i widzą Państwo jako osoby,którzy posiadają zdolności,które potrafią ocenic osobosc człowieka ten fakt,że ona sama sobie zawiniła!!!Co z tego,że teraz ma życie rodzinne skoro ona nie potrafiła żyvc w samotności i tylko ją dziecko uratowało a ona samej siebie nie potrafiła uratowac!!!I Gdyby do mnie taka osoba jak ta dziewczyna co tam pisze przyszła i poprosiła o pomoc to powiedziałabym jej,że jest narkomanką(bo narkomanem jest się do końca życia)i ma się iśc leczyc i tyle bo jej to może wrócic.
W tej szkole WSZIF uważają mnie za osobę,która pewnie pomogłaby osobom tego typu.Jednak według mnie każdy jest odpowiedzialny za swój los i to nie ktoś za niego odpowiada tylko on sam tak samo jak narkoman biorąc narkotyk(co innego gdyby mu go wstrzyknięto ale on sam bierze)to bierze to dobrowolnie bo to kieruje jego wolą,że ma taki nałóg i tyle i to on jest sam sobie winien tak samo i ja jestem odpowiedzialna za swój los i,że sprawy potoczyły się tak jak się potoczyły.
Dlatego jeżeli szkoła chce mnie wydalic za zachowanie(ja nadal będę się tak zachowywała-nie chcę kogoś kto mnie pokocha ani kogoś komu będę pomagała bo nie będę robiła za psychoterapeutkę)to nie mam nic przeciwko tak samo jeżeli sprawa miałaby wylądowac nie tylko w komisji dyscyplinarnej ale także i w prokuraturze to w takim razie odpowiem przed prokuraturą i tyle.Wówczas będę karana ale najważniejsze jest to,że jestem nadal sobą.Bo czy karana czy nie karana-to nadal ta sama ja i nigdy w życiu nie zamienię mojego życia na inne i nie chciałabym jakiejś rodzinki czy mężulka a ja sie nikomu w życie nie wtrącam to po co wtrącają się ludzie w moje życie i prosze mi nie wypominac,że jestem taka młoda bo młodośc to błędy i głupota a ja nie mam zamiaru byc na równi stawiana z taką dziewczyną co ma męża i dziecko,ponieważ każdy z nas jest jednostką i każdy z nas decyduje o swej własnej drodze i to jak do niej dojdzie zależy tylko od niego ale także i od przypadku i okoliczności.
Pozdrawiam

Pismo do sądu z daty 17.11.2009 z godziny 15:37 część 2

Znają Państwo nowelę Prus’a o tytule „Antek”.On chciał składac wiatraki i strugał chętnie z drewna.Gdy chwalił się,że chce stawiac wiatraki to uważano go za wariata podobnie jak mnie szkoła WSZIF ma za wariatkę i ciągle mi gada,że będe pracowała z ludźmi i pomagała ludziom.
Ja chciałabym tylko miec swój sklep ze sprzętem AGD I RTV oraz własną dyskotekę.Nie chcę isc do biura socjalnego i pomagac ludziom.Drugiego człowieka mam za nic.Groźby karalne???Dziś mogły wpłynąc na mnie nowe donosy tak więc z góry mówię abym nie musiała się potem jeszcze raz tłumaczyc,że powiedziała,że kiedyś zabiję człowieka o czystym sercu i wytnę mu to serce albowiem ja jestem Nadodrzanką i nie jeden konflikt z wyrażeniami,które normalny człowiek,który mnie zna nie uznałby za groźby karalne i podczas mojego konfliktu prywatnego na Nadodrzu z miłośnikami koleji,którzy wstawili moje zdjęcie na swoje forum to tez używałam nie takichy słów a mimo wszystko sprawa zakończyła się pomyślnie pomimo iż stosowaliśmy i groźby karalne i powołaliśmy się na prawo.
Oto link do tej sprawy,w któej to stosowałam słowa „zabiję” czy „uduszę” i jak wiadomo-jak ktoś wie na co mnie stac to nie gryzie się ze mną długo:
http://wgk.cal.pl/details.php?image_id=3690
Prosze spojrzec na komentarze gdzie to administrator forum nasmiewa się z moich słów,że „Tylko bym sie nie zobaczyła w galerii” pomimo iż gdy wykonywali zdjęcie to zastrzegłam sobie,że kiedy mnie ujmą a jestem tam widoczna na tym zdjęciu to mają nie dawac moich zdjęc ale dali więc napisałam im,że ich udusze i zabiję i tak dalej albo oskarżę ich za wykorzystanie mojego wizerunku gdzie to bez mojej wiedzy i zgody dali to zdjęcie.Ale potem doszliśmy do porozumienia i jest ok.
Jednak nie-szkoła WSZIF by chciała abym kiedyś żyła tak jak i oni sami i miała rodzinkę oraz była żoną i matką oraz jestem rzekomo osóką o złotym sercu.Nie boję się kar grzywny ani prokuratury.Sama odpowiadam za swoje czyny ale czy pracowniczka dziekanatu wiedząc o tym,że nie chciałabym pracowac z ludźmi bo przecież opowiadałam o traumie jaką przeżywałam z Kątach Wrocławskich to przecież po częsci sami doprowadzacie mnie do takiego stanu pomimo iż ja sama powiedziałam,ze chciałabym miec sklep z AGD i RTV oraz miec własną dyskotekę czy wyjechac do Niemiec.Jestem nieco jak ten Antek z tej ksiązki,który chciał stawiac wiatraki ale wysłano go w świat i nie dano mu tej szansy aby realizował swój cel.
Proszę mi nie mówic,że będę pomagała ludziom bo gdy ja widze takie osoby a znam takie osobiście w pociągu,które na rękach mają ślady po podcinaniu żył i teraz gdy już czas je zaleczył a oni rzekomo wyszli z tego to gdy zapytałam się ich dlaczego mają takie ślady to mi mówili o swoich problemach klub,że po prostu tak sobie poprawiali humor lub nie mięli co robic a dziś już tego nie robią,są po terazpii i cchą pomagac innym i pracowac z takimi jak oni byli kiedyś.
Nie.to nie dla mnie.Mogę byc wariatką z psychiatrkowa albo uposledzoną osobą ale nigdy kims kto ma pracowac z ludźmi i im pomagac.Ja rozumiem,że wszędzie są ludzie ale ja wolę pracowac z kimś kto będzie moim oracownikiem a ja będę sama sobie szefem oraz będę miała sklep z RTV I AGD lub dyskotekę.Opowiadałam nawet Państwu o tym na rozmowie i cały czas tym się chwalę.Ale nie.Ludzie są ślepi i chcą bym była taka jaką oni cchą mnie widziec.
Jeżeli moje zachowanie naprawdę jest takie karygodne-to proszę bardzo:można mnie wyrzucic ze szkoły WSZIF albo oddac sprawę do prokuratury.Zawsze jest jakieś wyjście.Nie jestem maskotką szkoły ale się tak czuję u WAS.Nie chciałam iśc na politologię-chciałam po prostu iśc na obojętnie jaki kierunek byle by był w trybie dziennym,ponieważ będąc w zaocznym liceum ogólnokształcącym przebywałam wśród matek i osób,którym nie podobało się to,że jestem jaka jestem i mam swoje poglądy.

Pismo do sądu z daty 17.11.2009 z godziny 15:37 część 1

Wysoki Sądzie!!!
Piszę do Państwa,z racji tego,że nie otrzymałam żadnego odzewu od zeszłego piątku w mojej sprawie więc postanowiłam napisac,że dziś byc może wpłynęły na mnie nowe skargi.Otóż chodzi o to,że dziś rano jedna z pracowniczek dziekanatu powiedziała mi,że skoro nie chcę pracowac jako nauczycielka ani politolog to mogę pracowac w biurze socjalnym gdzie będe pomagała ludziom co wyprowadziło mnie z równowagi i krzyczałam oraz płakałam.
Otóz tak-to,że interesuje się badaniami naukowymi oraz socjologią nie oznacza,że lubię byc posiadaczką złotego serca i chciałabym pomagac ludziom.Zna Pani historię Lady Diany czyli „Królowej Ludzkich Serc”.Ta dziewczyna nie dośc,że chorowała na anorexsję z miłości do księcia Karol’a to na dodatek pomagała ludziom a ludzie ją kochali bo ona nie otrzymała miłości nigdy od księcia Karol’a,który kochał tylko Kamilę Parker i teraz jest z nią szczęśliwy podczas gdy Diana śpi na wieki.
Albo historia tej nauczycielki Stanisłąwy z powieści Żeromskiego „Siłaczka”.Wychudzona i nie dbająca o sibie dziewczyna kochałą na tyle ludzi i im pomagała,że skończyła tak jak skończyła.Nie nawidzę ludzi.Nie nawidze ich niedoskonałości oraz ich bliższych uczuc.Jestem obserwatorką oraz badaczką a nie psychologiem i mam już dośc.
Nie posiadam żadnej wiedzy a jeśli nawet jakąś posiadam to nie jest to to czego bym chciała-nie znam się na matematyce ani ekonomii.
Jednak kocham urządzenia techniczne i niejednokrotnie pomagałam naprawiac rzutnik czy też przy sprzęcie tego typu.Moim marzeniem nie jest ukończenie szkoły i pomoc ludziom a uważam,że szkoła zrujnowała moje życie i spowodowała u mnie traumę,ponieważ podczas przymusowej pracy by zarobić sobie na adwokata w Urzędzie Miasta i Gminy w Kątach Wrocławskich gdy to pani kierowniczka skierowała mnie do biura rady miejskiej to podczas obrad rady o przyszał mieszkań komunalnych przychodziły na obrady jakies kobiety gdzie to jedna z nich żaliła się na syna alkoholika a druga na teścia alkoholika a ja musiałam przy tym byc i tego wszystkego wysłuchiwac i powiedziałam sobie nigdy więcej nie chcę miec nic wspólnego z pracą biurową.

Pismo do sądu z daty 12.11.2009 z godziny 16:05 część 3

Wiem,że wychodzę sobie na zajęciach i spaceruję po korytarzu jednak nie robię tego złośliwei tylko musze sobie pochodzic,ponieważ lubię rozmawiac także z moimi znajomymi na korytarzu a jeżeli to przeszkadza studentom to czy nie mogliby byc na tyle tolerancyjni by to zaakceptowac bo przecież wychodze po cichu i jeżeli ja mam przed szkoła jako osoba nie paląca tytoniu tolerowac jak palą papierosy to w takim razie niech oni zaakceptują nmoje wyjścia na korytarz pozatym ja nie widze nic złego w tym,że wychodzę ponieważ robię to co prawda często ale jestem na zajęciach w porównaniu do tych,któzy nie chodzą na zajęcia lub je opuszczają a potem usprawiedliwiają się byle czym i gotowe.
Jestem absolwentką zaocznego liceum ogólnokształcącego CKK PROFESJA na ul.Kleczkowskiej gdzie mieści się także podstawówka a niegdyś gimnazjum a z okna było widac Nadodrze.Uczyłam się w zaocznym liceum i tak dokuczały mi młode mamuski,które próbowały mi wmówic co jest dobre a co złe i ja jako jedna z nielicznych przetrwałam do matury,która to zdawałam na ul.Braniborskiej w Zespole Szkół numer 7 na Braniborskiej 7 gdzie tam wysiedlono nas na czas pisania matur i traktowano nas tak jak nas traktowano bo bylismy w zaocznym liceum ogólnokształcącym.Tam gdy młode mamuski mi dokuczały a ja nie byłam im dłużna tak więc nikt tam na nas a w szczególności na mnie nie prowadził komisji dyscyplinarnych.
Gdy dostałam się na studia dzienne na WSZIF jaki mnie skarży obecnie,we wrześniu 2007 roku po maturze byłam szczęsliwa,że dostałam się na dzienne bo będąc w zaocznym liceum było tam dużo matek i osób,któe miały już rodzine i do matury dotrwało nas tylko 7 osób.
Od września 2007 roku jestem w Wyższej Szkole Zarządznia i Finansów we Wrocławiu i moge śmiało powiedziec i wskazac te osoby,które zgłaszają na mnie skargi ale także mogę smiało powiedziec o tym kto jest po mojej stronie z mojej grupy oraz innych grup.Nie wszyscy złozyli na mnie skargę ani tez nie wszyscy są przecwiko mnie w tej szkole.Nie każdemu przeszkadzam na zajęciach a jeszcze nawet moja głoścnośc i pomysłowośc oraz trafne texty przyczyniły się do tego,że są osoby,którym pomogłam.Pani Barbara Rogowska może to potwierdzic i zna moje koleżanki.Nie wymyślam sobie przyjaciół ani osób,które sa po mojej stronie.
WSZIF wtrąca się w moje życie,na stanowsko które została mianowana pewna osoba powinna wiedziec,że to nie rodzina jest w życiu najważniejsza oraz to czy ktoś mieszka z rodzicami czy też nie ale powiem jedno szczerze-co innego gdybym krętaczyła i wypierała się w żywe oczy włąsnych słów i zarzutów a co innego gdybym powiedziała wszystko od razu.Otóż ja nigdy nie wzięłabym czyjejś winy na siebie i nigdy w życiu nie byłabym zdolna do czegoś takiego jak utrudnianie sprawy.Widocznie te osoby,które złożyły na mnie skargę nie są bez winy i powiedziały mi coś lub chciały mnie ustawic na swoje poglądy oraz włąsne tory.
Pani jaka była i jest rzecznikiem we Wszifi-ie ale zarazem jest osobą prywatną.Gdyby owa tej Pani funcja była tylko funkcją Rzecznika a nie osoby prywatnej tak więc powiem szczerze,że należy odróżniac życie prywatne od zawodowego tak więc widok Krzyśka P.,który do szkoły po zajęciach przyprowadza swoją żone i dziecko na pokaz wszystkim to na co liczy-,że kazdemu będzie się podobał płacz jego synka Wiktor’a???
No i niedawno czytałam taki artykuł na onecie po wylogowaniu:
http://wiadomosci.onet.pl/1567029,2678,1,kioskart.html
To jest link do niego i proszę o przeczytanie go w całości,albowiem pokazuje on to czego nikt inny chyba pozamna nie widzi.Opowiada on o dziewczynie,która uciekła z Finlandii i zamieszkała na Berlińskim lotnisku Tegel,gdzie nie chce już jigdzie indziej iśc tylko tam.Dziewczyna jest przedmiotem sporu pomiędzy krajami takimi jak Niemcy oraz Finlandia albowiem prawo nie wie jak ma ją potraktowac ani jak się nią zając.W tym artykule jest mowa o pastorze,który podobnie tak jak mediatorzy czy negocjatorzy ,pełni funkcję negocjatora pomiędzy Finlandią a Niemcami,któzy spierają się o to co zrobic z tą dziewczyną.Gdy prześledzi się jej biografię co tam podają na pierwszy rzut oka to pisze tam,że dziewczyna z wykształcenia jest lekarzem.Pisze tam o tym jak spędziła dzieciństwo oraz o jej rodzicach.ale czegos mi tam brakuje.Tylko tam pisze o kochających się rodzicach oraz o jej sukcesach zawodowych.Jednak nie ma tam w tym artykule ani słowa o tym aby miała kiedykolwiek jakiś znajomych oraz aby ją jakoś wspominali!!!
Zupełnie tak jakby od urodzenia(bo chorobę psychiczną zdiagnozowano u niej nie w wieku dziecięcym a już podczas pracy gdy była w pełni sił)była lalką dla swoich rodziców.Nie miała nigdy znajomych bo mieszkała w drewnianym domku na wzgórzu i cały czas pnęła się po szczeblach kariery a w tej całej gonitwie życia oraz wyścigu szczurów zatraciła siebie bo nie przystopowała.
Otóż ja ten przypadek opiszę-o tym jak to zdrowy na pozór człowiek,który ma kochających się rodziców jak ta dziewczyna z artykułu po woli wariuje i dostaje psychozy,ponieważ nie potrafi sam ocenic życia jakie ma.Proszę o przeczytanie tego artykułu w całości.Jest tam tego co prawda 3 strony jednak pokazuje,że gdyby wszyscy byli w normie i od niej nie odstawali to prędzej czy później by zwariowali…Przecież ta dziewczyna znalazła wolnośc.Wolnośc na lotnisku Tegel w Berlinie,ponieważ uciekła od tego,że miała nadmiar wszystkiego i kanony,w któych musiała się mieścic były dla niej nie do zniesienia…
A wolnośc to jest coś czego nie da się kupic…
Pozdrawiam
Florianna

Pismo do sądu z daty 12.11.2009 z godziny 16:05 część 2

Treści usunięte przez autorkę jak i poniżej dalszy ciąg pisma jakie wtedy pisałam:

Nastepona sprawa to chyba sprawa Krzysztof’a P.,która to już ciągnie się od półtorej roku.Jest on właśnie z mojej grupy razem z Anną W.Otóż tak-wszystko zaczęło się od tego,że opisałam na moim blogu historię Krzyśka,którego żona wówczas była w ciąży i napisałam tam słowa,że życzę mu śmierci oraz,że Krzysiek nie ma mózgu.Niczego nie wypiorę się.Od tego się zaczęło i tak wpłynęła na mnie pierwsza skarga od tego własnie zaczął sie spór,który był uśpoiny az do teraz.Otóż wiem,że słowa jakie kieruję w stylu „Zabiję Cię” czy „poćwiatruję Twoje zwłoki” oraz inne,które padają na skargach pisanych na mnie nie miały byc groźbami karalnymi a jedynie pustymi słowami.Nie było według mnie gróźb karalnych a jeżeli prawo uznaje tego typu puste słowa za groźby karalne to widocznie nie znam prawa a jak wiadomo nieznajomośc prawa szkodzi.Jednak nie doszło między nami jeszcze do rękoczynów czy nikt ze studentów skarżących się na mnie nie poniósł szkody czy uszczerbku na zdrowiu.
Jeśli chodzi o krzyki na zajęciach oraz przeszkadzanie to jeżeli te osoby,które się skarżyły na mnie sa święte i bez skazy i ani razu nie trzebabyło ich uspakajac jak na przykłąd na zajęciach u pani Barbary Rogowskiej gdzie to właśnie najwięcej gadają w tym Anna W. z Krzysztofem P. to w takim razie jeżeli są bez skazy to niech się nie odzywają w takich kwestiach.

Pismo do sądu z daty 12.11.2009 z godziny 16:05 część 1

Wysoki Sadzie!!!

Otóż proszono mnie o przesłanie do Państwa mojej relacji i opinii na temat grupy z politologii.Sądze,że nie tlyko rozchidzi się tutaj o grupę ale także i o całą szkołę.Sprawę z Krzyśkiem P. policja prowadziła już od kwietnia 2008 roku czyli było to półtorej roku temu jednak teraz została sprawa skierowana chyba do Państwa..Moje ralacje z grupą wyglądają tak jak wyglądają i otóż nie tylko z moją grupą ale także i z osobami spoza grupy.
Skargi na mnie wpływają już od dawna-odkąd byłam na pierwszym roku.Jako pierwszy był ten Krzysztof P. jednak ja wiem,że to nie jedyna osoba,która ma na mnie skargi.
Wiem,że w zeszłym roku akademickim-około kwietnia 2009 roku wpływały na mnje także skargi ze strony osób wówczas z wyższego semestru,który to kończył naukę w tej szkole jednak ja wiem dokładnie kto i o co poszło.Między innymi pewnie była tam Zyta P (o ile tak się ta dziewczyna nazywała bo podała mi,że ma na imię Zyta),która aktualnie wyszła już z tej szkoły.Skarżyli się na mnie tez ludzie z jej roku przeciwko mnie,że krzycze na nich i groże jednak ja znam swoje wypowiedzi oraz poglądy oraz co i kiedy komu mówiłam oraz ewentualnie kiedy mogła na mnie wpłynąc dana skarga tak więc nie mam co ukrywac prawdziwych imion i nazwisk osób,które wiedzą kim a jestem ale ja mam nie wiedziec kim one są.No jasne.Tajemnica toku sprawy.
W czerwcu 2009 roku podczas zaliczeń,pan dziekan Świderski porozmawiał ze mną w tej sprawie,że wpływają skargi na mnie nie tylko do osób z mojej grupy ale tak,że od osób z roku wyżej.Poinformował mnie o tym,że moje wypowiedzi nadają się do prokuratury oraz,ze moje zahcowanie jest karygodne.
Była też sprawa pomiędzy lutym a marcem 2009 roku ze studentką z drugiej grupy(nie mojej tylko tej drugiej),która nazywa się Malwina G.Otóż nie zamierzam ukrywac,że opisałam ją na moim blogu tyle,że ocenzurowałam kropeczkami nazwisko jej tyle,że zamieściłam nasze wspólne zdjęcie czyli moje i jej na tym blogu tylko,że problem w tym,że Malwina sama najpierw zgodziła się kiedyś abym dała nasze wspólne zdjęcie na blogu.Pisałam tam rzeczy na tym blogu o Malwinie G oraz jej rodzinie jaka to ona jest i komentowałam to i wyrażałąm się niecenzuralnie.Problem w tym,że Malwina sama zaczęła.Nie to,że ja nie widze sowjej winy ale Malwina sama przyczyniła się do tego,że ją tak opisałam,ponieważ najpierw gdy kolegowałyśmy sie odkąd się poznałyśmy na tej uczelni to dopiero po półtorej roku naszej znajomości powiedziała mi,że zadawała się ze mna z litości bo było jej mnie żal.Czemu nie powiedziała tego wprost od razu tlyko dopiero po półtorej roku???Jeżeli nie pasowała jej nasza znajomośc i mówiła mi o naszej znajomości dobrze a potem tak się ta znajomośc skończyła to powinna powiedziec już od razu,że nie chce się ze mną zadawac.Po stronie Malwiny stanęły jej koleżanki,któe razem z nią wniosły w lutym lub marcu 2009 skargę na mnie tak więc znam sprawę i jej okoliczności.
Na dzień dzisiejszy z Malwiną nie mam sporu oraz nie rozmawiam z nią tak więc ta sprawa wydaje mi się zażegnana.

Aby móc iśc dalej i pokonać drogę bólu…

Za chwilę w następnych postach zamierzam umieścić tu swoją korespondencję jaką pisałam na swoją obronę od 3 listopada 2009 roku do 21 grudnia 2009 czyli do momentu swojego skazania jakie wtedy nastąpiło. Zamieszam etapami jak i fragmentami to, co pisałam wówczas. Zamieszczam to co udało mi sie uratować ale nie dysponuję odpowiedziami jakie mi wtedy na te pisma odpisywano…

I choć od tamtej pory minęło już równe 13-ście lat to ja nigdy nie zapomnę jak i nie chcę nawet tego zapomnieć co mnie wtedy spotkało bo to nauczyło mnie niczego innego jak prawdziwego życia. I pomimo iż moje życie nie jest usłane różami nigdy nie zapomnę tego co zostało mi odebrane jak i to, co zostało mi wtedy dane Zostałam skazana wówczas, osądzona jak i wysłana za parę lat do ZK, ponieważ proces ten mnie niczego jeszcze wtedy nie nauczył. Dopiero w ZK odkryłam jakie mam zrypane życie oraz jak bardzo człowiek może się wkopać.

Moje życie nie przypomina bajki. Nie jestem jak Hannah Montana jaka rozbawia publiczność w sitcomie a szkoda,że nie żyję jak w bajce. Nie zostałam DJ-ką ani nie spełniłam swoich marzeń. Jednak zatrzymałam się na tym etapie na jakim wtedy byłam i czekam teraz na to aby móc być czystą bo na czystości najbardziej mi zalezy aby odzyskać normalność…